Od 1 października ostrzejszy Kodeks Karny. Prof. Całkiewicz: wyroki nie będą surowsze, ale procesy potrwają dłużej

1 października zaczyna obowiązywać znowelizowane prawo karne. Ustawodawca zaostrza przepisy dotyczące zbrodni popełnionych ze “szczególnym okrucieństwem”. Prof. Monika Całkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego zauważa, że zmiany nie doprowadzą do cięższych wyroków za takie przestępstwa. Mogą natomiast dodatkowo wydłużyć postępowania, bo prawo karne staje się jeszcze bardziej niejasne.

O zbrodniach popełnionych ze “szczególnym okrucieństwem” słyszymy systematycznie – zawsze wtedy, kiedy pojawia się informacja o wyjątkowo bulwersującym morderstwie lub zgwałceniu. Kilka miesięcy temu było podobnie w związku ze śmiercią 8-letniego chłopca z Częstochowy. Kamil zmarł w maju, prawdopodobnie w konsekwencji znęcania się nad nim przez ojczyma. Dziecko miało wiele oparzeń i złamań. W mediach mogliśmy przeczytać:

“Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie postawiono Dawidowi B., a zarzut pomocnictwa w zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie usłyszała matka Kamila - Magdalena B.” (źr. RMF24.pl).

Podniesienie dolnej granicy kary niewiele zmieni

Znowelizowane od 1 października prawo karne formalnie zaostrza przepisy w tym zakresie. Ale – jak zaznacza prof. Monika Całkiewicz – tylko formalnie. Bo przypisanie sprawcy działania ze “szczególnym okrucieństwem” zmienia wyłącznie dolną granicę kary. W przypadku zabójstwa zwykłego było to dotychczas 8 lat pozbawienia wolności, natomiast jeżeli przestępstwu towarzyszyło szczególne okrucieństwo, sąd musiał wymierzyć minimum 12 lat. Od 1 października mamy w Kodeksie Karnym 10 lat za zwykłe zabójstwo i 15 lat za zabójstwo szczególnie okrutne.

Karnistka z Akademii Leona Koźmińskiego przypomina, że i tak sąd może wymierzyć każdemu zabójcy maksymalną karę, czyli dożywotnie pozbawienie wolności. W praktyce w przypadku przestępstw, które są wyjątkowo okrutne i bulwersujące, sądy i tak nie rozważają kary w dolnym zakresie “widełek”, tylko orzekają kary wysokie. Zatem zapis o “szczególnym okrucieństwie” już dziś nie ma uchwytnego wpływu na wyroki. I konsekwentnie takiego wpływu nie będzie miało podniesienie dolnej granicy kary.

– Najnowsza zmiana ma jedynie dowodzić surowości prawodawcy i jego nieugiętości w walce z przestępczością, a w rzeczywistości tylko wprowadza problemy interpretacyjne, których jednym z efektów jest wydłużanie postępowań karnych – diagnozuje prof. Całkiewicz.

“Szczególne okrucieństwo” x 2

W prawie sprzed 1 października były wymienione konkretne typy przestępstw, które mogły być popełnione ze „szczególnym okrucieństwem”. Teraz do Kodeksu wchodzi ustawowo zdefiniowany katalog okoliczności obciążających, wśród których znajdziemy także opisywany termin. Co to znaczy? W części przypadków sąd będzie uwzględniał tę samą cechę przestępstwa dwukrotnie. Nie tylko przy ustalaniu, „z jakiego paragrafu” skazać oskarżonego, ale również na następnym etapie – wymierzania kary.

– Powiększamy chaos prawny – ocenia karnistka. – Poza kolejnym zamanifestowaniem rzekomego zdecydowania władzy w walce z najokrutniejszymi przestępcami, realny skutek zmiany w praktyce będzie równie mizerny, jak w przypadku odrębnego skategoryzowania przestępstw, którym można przypisać “szczególne okrucieństwo”. Wszystkie okoliczności obciążające, wpisane teraz do Kodeksu karnego, od dawna są brane pod uwagę przez sądy podczas wydawania wyroku. Ich sformalizowanie w dodanym przepisie nie będzie wiązało się z jakimkolwiek obowiązkiem konkretnego „przeliczania” danej okoliczności na rozmiar kary. Może jednak dać zręcznym prawnikom dodatkowe możliwości żonglowania przepisami w interesie reprezentowanych osób, jeśli nie ze szkodą dla wyniku procesu, to na pewno dla jego sprawności i tempa – spodziewa się Monika Całkiewicz.

Nadal nie wiadomo, co to jest “szczególne okrucieństwo”

Zapis o “szczególnym okrucieństwie”, od dawna obecny w prawie karnym, jest niejasny i daje możliwość szerokich interpretacji. To sformułowanie stricte ocenne, bo kodeks nie definiuje, co to znaczy, że przestępstwo jest “okrutne” i co oznacza, że “szczególnie”. Październikowa nowelizacja także nie przynosi dopracowania przepisów, za to skutkować będzie posługiwaniem się tym niejasnym pojęciem w znacznie szerszym zakresie. Karnistka uważa, że twórcy prawa powinni poważnie wziąć pod uwagę rezygnację z zapisu o “szczególnym okrucieństwie”. I to prof. Monika Całkiewicz widzi jako najrozsądniejsze dla jakości i stosowania prawa rozwiązanie: “Gdyby jednak okazało się, że nie ma politycznych warunków do podobnej korekty, dobrym wyjściem byłoby przynajmniej doprecyzowanie tej kategorii albo ograniczenie jej do racjonalnego minimum” – puentuje karnistka z Akademii Leona Koźmińskiego (uczelni, która obchodzi w tym roku 30 lat istnienia).

________________________________________

Historia terminu i 5 wykładni

Początkowo kategoria „szczególnego okrucieństwa” funkcjonowała jedynie w odniesieniu do gwałtu. Później rozszerzała się na kolejne kategorie przestępstw, w tym znęcanie się oraz zabójstwo. W związku z tym, że była pojęciem kodeksowo niezdefiniowanym, zadanie to przejąć musiały doktryna i orzecznictwo sądowe. Ukształtowało się nawet 5 różnych kierunków wykładni. Zgodnie z nimi, o szczególnym okrucieństwie czynu mogą decydować: 1) szczególne cechy ofiary, np. jej wiek, stan zdrowia czy pokrewieństwo ze sprawcą; 2) wyjątkowo poważne konsekwencje czynu; 3) dysproporcja między natężeniem przemocy sprawcy a stopniem oporu ofiary; 4) szczególnie zły zamiar sprawcy, wykraczający poza osiągnięcie zasadniczego celu danego typu przestępstwa; 5) szczególny sposób działania sprawcy.

Czytaj także